Zachorowałem ... :(

Zachorowałem ... :(

Niestety czerwiec nie należał do szczęśliwych miesięcy... mieliśmy jechać nad morze...ale zacząłem się źle czuć... na nic nie miałem siły i tylko polegiwałem po kątach, trochę jakby było mi zimno, mimo, że za oknem świeciło słońce...następnego dnia rano szybko pojechaliśmy do weterynarza a ten skierował nas do Kliniki Uniwersyteckiej w Poznaniu, gdzie okazało się, że mam mega kamień...i przez to nie mogłem załatwić się do kuwety... W klinice mimo przemiłej atmosfery i super opiekunów nie było przyjemnie :( zostałem zacewnikowany i przez 4 dni moje człowieki wozili mnie na 5 godzin na płynoterapię. Musiałem łykać antybiotyki i inne lekarstwa. Pan doktor w lecznicy stwierdził, że jeszcze takiego grzecznego kota jak ja to nie mieli :) w domu też dzielnie i bez najmniejszego sprzeciwu połykałem wszystkie lekarstwa :) a biorąc pod uwagę jacy wszyscy byli przejęci i smutni, że się rozchorowałem chciałem jak najszybciej wyzdrowieć..... i udało się :))))

Po leczeniu w klinice pod swoją opiekę "wziął" mnie dr Roman Jamrozik - najlepszy weterynarz pod słońcem :)))   https://www.facebook.com/people/JamrozikVET/100083454604445/ , jeżdżę co jakiś czas na kontrolne USG , sprawdzić czy nie budują się nowe kamienie , dostałem nowe karmy i jestem zdrów jak ryba :) a nawet dwie :))

A zdrowy Lucyfer to pomysłowy Lucyfer więc.... niedługo potem usłyszałem tylko jak moja rodzinka mówi "już chyba mu lepiej ..." :P